Potrzebujemy
2 pęczki botwinki
pęczek koperku
pęczek szczypiorku
pęczek rzodkiewek
kilka ogórków
koncentrat barszczu czerwonego
1 litr maślanki naturalnej
Botwinkę płuczemy , oskrobujemy malutkie buraczki i kroimy w talarki, razem z pokrojonymi liścmi wrzucamy do garnka, zalewamy 2 szklankami wrzątku. Gotujemy pod przykryciem dosłownie chwilkę, w tym czasie kroimy szczypiorek, koperek i rzodkiewkę, ogórki . Gdy botwinka przestygnie dodajemy posiekaną zieleninę, sól, pieprz do smaku i koncentrat barszczu ( M dodał połowę butelki) Na koniec wymieszamy to wszystko z maślanką i wkładamy na 2 godz. do lodówki. Można podawać z gotowanym jajkiem.
Razem z jajkiem jedna porcja zupki ( 250 ml) to ok 230 kcal.
A ta piękność właśnie zakwitła przed moimi drzwiami, całkiem znienacka, bo wieczorem jeszcze były tylko pączki.
ugotowana przez Kogoś zdecydowanie smakuje najpyszniej..
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam botwinkę, a chłodnik to stały element menu wiosenno-letniego! Twój, a właściwie Wasz pięknie wygląda. Chyba popędzę targ po botwinkę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
wszelkie chłodniki to moje ulubione jedzonko w takie upalne dni jak obecnie mamy
OdpowiedzUsuńA ja w ubiegłym roku zrobiłam pierwszy raz:) Bardzo mi smakował. Teraz jak znalazł na czerwcową pogodę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Taka zimna zupka musi byc pyszna. Uwielbiam botwinke! Niestety nie robilam z niej jeszcze nigdy chlodnika.
OdpowiedzUsuń