Znalazłam pyszną kawę no i podobnie jak poprzednio herbatką zen chai podzielę się teraz moim odkryciem klik klik . Idealna w towarzystwie deseru, ale jest tak pyszna, że najpierw trzeba ją spróbować samą ( w moim przypadku z mlekiem) bez zakłócania smaku , żeby sie delektować. Mam zamiar przetestować resztę kaw z tego sklepu www.swiezopalona.pl/, bo bardzo mnie zdziwiło, że za pierwszym razem był to smakowy strzał w dziesiątkę. Przygotowałam ją w ekspresie moka i uzupełniłam mlekiem. Nie za kwaśna, aromatyczna, smakuje wyśmienicie. Dla wielbicieli kawy.
Dziś będzie bez przepisu bo to raczej pochwała samej kawy.
Zdjęcia będą niestety trochę póżniej.
To blog kulinarny, ale nie tylko, trochę jak ja roztrzepany co mam nadzieję nie będzie ciężkostarwne. Przecież blog ma być też o zdrowym odżywianiu
poniedziałek, 28 czerwca 2010
poniedziałek, 21 czerwca 2010
Trufle z gorzkiej czekolady
Smakują trochę jak cukierki Michałki, robi się je szybko i sprawnie, masa jest łatwa w obróbce. U mnie w domu zniknęły i pozostawiły po sobie postanowienie powrotu.
Przepis po małych przeróbkach zaczerpnęłam z książki Czekolada J. Bellefontaine.
1,5 tabliczki gorzkiej czekolady ( u mnie Wedel)
grudka masła ( taka kosteczka 2x2 cm)
3 łyżki jogurtu naturalnego ( może być śmietanka gęsta)
3 łyżki likieru kawowego
50 g zmielonych herbatników ( Digestive)
50 g zmielonych orzechów laskowych
3 łyżki cukru pudru
2 łyżki kakao w proszku
Połamać czekoladę na kawałki, wsypać do miski i dodać masło. Miskę umieścić na rondlu z wrzącą wodą i rozpuścić czekoladę mieszając, na koniec ostrożnie dodać jogurt. Zdjąć z ognia, dodać likier kawowy, 2 łyżki cukru, starannie utrzeć z herbatnikami i orzechami, jeśli masa jest zbyt sucha dodać jeszcze likieru ( ja dodałam łyżkę mleka, bo likier wydawał mi się zbyt słodki, no i nie chcałam upić moich córek). Z masy utoczyć 20 kulek, ułożyć na pergaminie, schłodzić. Przed podaniem obtoczyć w kakao wymieszanym z pozostałym cukrem pudrem.
Przepis po małych przeróbkach zaczerpnęłam z książki Czekolada J. Bellefontaine.
1,5 tabliczki gorzkiej czekolady ( u mnie Wedel)
grudka masła ( taka kosteczka 2x2 cm)
3 łyżki jogurtu naturalnego ( może być śmietanka gęsta)
3 łyżki likieru kawowego
50 g zmielonych herbatników ( Digestive)
50 g zmielonych orzechów laskowych
3 łyżki cukru pudru
2 łyżki kakao w proszku
Połamać czekoladę na kawałki, wsypać do miski i dodać masło. Miskę umieścić na rondlu z wrzącą wodą i rozpuścić czekoladę mieszając, na koniec ostrożnie dodać jogurt. Zdjąć z ognia, dodać likier kawowy, 2 łyżki cukru, starannie utrzeć z herbatnikami i orzechami, jeśli masa jest zbyt sucha dodać jeszcze likieru ( ja dodałam łyżkę mleka, bo likier wydawał mi się zbyt słodki, no i nie chcałam upić moich córek). Z masy utoczyć 20 kulek, ułożyć na pergaminie, schłodzić. Przed podaniem obtoczyć w kakao wymieszanym z pozostałym cukrem pudrem.
sobota, 19 czerwca 2010
Zapiekana młoda cukinia
Uwielbiam, gdy jest ciepło, gdy są pachnące i smaczne owoce i warzywa, inaczej zaczynam jeść, bo jednak zimą mam ochotę zupełnie na inne dania. No, może z wyjątkiem takich, które mogę jeść naokrągło. Do nich należy właśnie:
CUKINIA
Porcja na 2 osoby:
2 cukinie pokrojone w talarki
koperek ( mniej niz pół pęczka)
2 jajka
pół szklanki sera gruyer startego na tarce
pół jogurtu naturalnego + łyżeczka ostrej musztady ( u mnie rosyjska ale nadaje sie również dijon)
pieprz ( najlepiej smakuje taki świeżo, grubo zmielony)
sól
Cukinię proponuję podsmażyć na posmarowanej oliwą patelni, ale tylko chwilę, nie chcemy, żeby w zapiekance się rozjechała. Ja nie smażyłam cukinii tylko od razu ułożyłam w płaskiej foremce, posypałam koperkiem. Jak wspomniałam młoda cukinia nadaje się bez obsmażania na patelni. W misce wymieszałam jaja z jogurtem, serem, musztardą i przyprawami. Powstałą masą zalałam cukinie i wstawiłam na 40 min ( 180C termoobieg) do nagrzanego piekarnika.
CUKINIA
Porcja na 2 osoby:
2 cukinie pokrojone w talarki
koperek ( mniej niz pół pęczka)
2 jajka
pół szklanki sera gruyer startego na tarce
pół jogurtu naturalnego + łyżeczka ostrej musztady ( u mnie rosyjska ale nadaje sie również dijon)
pieprz ( najlepiej smakuje taki świeżo, grubo zmielony)
sól
Cukinię proponuję podsmażyć na posmarowanej oliwą patelni, ale tylko chwilę, nie chcemy, żeby w zapiekance się rozjechała. Ja nie smażyłam cukinii tylko od razu ułożyłam w płaskiej foremce, posypałam koperkiem. Jak wspomniałam młoda cukinia nadaje się bez obsmażania na patelni. W misce wymieszałam jaja z jogurtem, serem, musztardą i przyprawami. Powstałą masą zalałam cukinie i wstawiłam na 40 min ( 180C termoobieg) do nagrzanego piekarnika.
czwartek, 17 czerwca 2010
kuskus z kurczakiem i warzywkami
To bardzo smaczne danie rekomenduję z czystym sumieniem po tym jak zjadła je moja młodsza, bardzo wymagająca kulinarnie ( je to co chce i lubi, inne rzeczy ignoruje) córka wiedziałam, że musi coś w nim być. Jest smaczne, lekkie, no i stanowi przyjemne urozmaicenie truskawkowej diety mojej Alicji. ( tak to głównie ta Królewna odpowiada za to że nie mogę dopchać się do truskawek, żeby coś ciekawego z nich wyprodukować. Ale podstępnie przed ulubionymi truskawkami z jogurtem i makaronem podsunęłam Królewnie kuskusa... i zjadła)
pomidor
kilka rzodkiewek
pół pęczka natki pietruszki
mała garstka listków mięty ( moja była własna z ogródka ha!!!)
jedna pieczona pierś kurczaka
1/2 kubeczka jogurtu naturalnego ( ok 100g)
1 łyżeczka sosu Kamis Kebab Shoarma ( z serii Przyprawa Kuchni Arabskiej)
Pierś kurczaka pokroić w drobne kawałki i podgrzać na patelni.
Kuskus przygotować zgodnie z zaleceniem na opakowaniu, ja zawsze zalewam wrzącym bulionem na 1 cm powyżej kaszki. Odstawić. W międzyczasie pokroić pomidory w kosteczkę, posiekać natkę i miętę ( warzyw można użyć jakie się lubi, np również fajnie tu pasuje papryka i ogórek). Wymieszać widelcem kuskus, dodać mięso i warzywa. To danie nie jest na gorąco ( tylko kurczak jest podgrzany), więc na gorące dni jak znalazł.
Polewać to sosem powstałym z jogurtu wymieszanego z przyprawą kamis, ale proponuję robić to na swoim talerzu, bo np dla mnie już odrobina była ostra a moje dzieci polały sobie od serca i nawet nie mrugnęły...
piątek, 11 czerwca 2010
Ekspresowa młoda kapusta
U mnie w domu na przemian z surówką z surowej kapusty robię kapustę smażoną.
Sprawdza się to oczywiście tylko w przypadku mlodej kapusty. Bardzo lubimy jej smak i dlatego staram się jak najmniej to danie przetwarzać.
1 główka młodej kapusty
1/2 pęczka koperku 1/2 pęczka natki
opcjonalnie odrobinę kopru włoskiego ( fenkuła)- najlepiej parę młodych listków
oliwa z oliwek,
odrobinka soku z cytryny, sól, pieprz
troszkę mąki do zagęszczenia( ja pomijam )
Kapustę kroję, ale nie zbyt drobno i wrzucam na posmarowaną oliwą patelnię. Dodaje sok z cytryny, sól, pieprz i koper włoski. Wystarczy naprawdę maksymalnie 5 minut, a kapusta nadaje się do jedzenia, jest chrupiąca i pyszna. Istotne jest to, że kapusta nie powinna się rozgotować, a jedynie poddusić tak, żeby nadal zachowała swoją jędrność i smak.
To opcja bardzo dietetyczna dla tych którzy lubią kapustkę na ciepło.Polecam ją także w towarzystwie makaronu pełnoziarnistego, ale w moim domu jest pochłaniana przeważnie zanim ugotuję makaron.....
wtorek, 8 czerwca 2010
Chłodnik
Te wolne dni całkowicie mnie rozleniwiły. Do tego stopnia że zamieszczę danie, którego nigdy w życiu nie robiłam. To specjalność mojego Męża. Kiedy tylko zobaczymy w sklepie młodziutkie botwinki, wiemy już, że nadchodzi w naszym domu czas chłodnika... Mnie zachwyca lekkość, smak ( bo buraczki poprostu kocham) no i jeszcze to że mam po nim takie naturalnie umalowane usta... To że robi to danie mój Mąż też mnie zachwyca....
Potrzebujemy
2 pęczki botwinki
pęczek koperku
pęczek szczypiorku
pęczek rzodkiewek
kilka ogórków
koncentrat barszczu czerwonego
1 litr maślanki naturalnej
Botwinkę płuczemy , oskrobujemy malutkie buraczki i kroimy w talarki, razem z pokrojonymi liścmi wrzucamy do garnka, zalewamy 2 szklankami wrzątku. Gotujemy pod przykryciem dosłownie chwilkę, w tym czasie kroimy szczypiorek, koperek i rzodkiewkę, ogórki . Gdy botwinka przestygnie dodajemy posiekaną zieleninę, sól, pieprz do smaku i koncentrat barszczu ( M dodał połowę butelki) Na koniec wymieszamy to wszystko z maślanką i wkładamy na 2 godz. do lodówki. Można podawać z gotowanym jajkiem.
Razem z jajkiem jedna porcja zupki ( 250 ml) to ok 230 kcal.
Potrzebujemy
2 pęczki botwinki
pęczek koperku
pęczek szczypiorku
pęczek rzodkiewek
kilka ogórków
koncentrat barszczu czerwonego
1 litr maślanki naturalnej
Botwinkę płuczemy , oskrobujemy malutkie buraczki i kroimy w talarki, razem z pokrojonymi liścmi wrzucamy do garnka, zalewamy 2 szklankami wrzątku. Gotujemy pod przykryciem dosłownie chwilkę, w tym czasie kroimy szczypiorek, koperek i rzodkiewkę, ogórki . Gdy botwinka przestygnie dodajemy posiekaną zieleninę, sól, pieprz do smaku i koncentrat barszczu ( M dodał połowę butelki) Na koniec wymieszamy to wszystko z maślanką i wkładamy na 2 godz. do lodówki. Można podawać z gotowanym jajkiem.
Razem z jajkiem jedna porcja zupki ( 250 ml) to ok 230 kcal.
A ta piękność właśnie zakwitła przed moimi drzwiami, całkiem znienacka, bo wieczorem jeszcze były tylko pączki.
niedziela, 6 czerwca 2010
Razowe drożdżówki ślimaczki
Odrobina słodyczy na miły początek dnia.
Kiedy domownicy rano pędzą do swoich zajęć, tym mniej dbającym o linie ( szczęśliwcy jeszcze nie muszą) podsuwam :
...a ci, którzy muszą dbać o linię też dostają taką bułeczkę , bo raz na jakiś czas niektóre kalorie się nie liczą...
Robiłam je już jakiś czas temu, ale były naprawdę smaczne i powinnam się nimi podzielić.
Dodatkowym plusem jest to, że można je zamrozić. Można również zrobić ciasto tylko z mąki białej pszennej, ja poprostu mam słabość do pełnoziarnistych wypieków.
500 g mąki pszennej
200 g mąki pszennej razowej
pół szklanki drobnego cukru
szklanka mleka
3 jaja
100 g masła
cukier waniliowy ( ja miałam taki podwójny )
30 g drożdży świeżychdżem ( niezbyt rzadki) ja użyłam marmolady jabłkowo aroniowej
Drożdże nastawiamy z łyżeczką cukru i łyżką mleka. Dajemy im ok 15 min czasu na popracowanie.
Podgrzewamy masło i mleko z cukrem, a kiedy przestygnie do temperatury pokojowej dodajemy drożdże. Roztrzepujemy jaja, dodajemy je do masy drożdżowej, dodajemy mąkę ( przesianą przez sito) i pozostałe składniki. Wyrabiamy ciasto ( powinno być elastyczne i nieklejące). Następnie ciasto przekładamy do miski , przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę. Nic nie stoi na przeszkodzie ,żeby rosło dłużej- powinno prawie podwoić swoją objętość. Nagrzewamy piekarnik do 180 C. Wyrośniete ciasto wałkujemy na prostkąt o grubości 0,5 do 1 cm, i kroimy w paski szerokie na ok 3 cm. Zwijamy te paski jak ślimaczki i na wierzch układamy dżem . Ja wciskam dość dużo dżemu, nawet trochę w tym celu rozwijam drożdżówki i dopycham, upycham ile mi się uda ... Piekę na papierze więc nawet gdy nadmiar dżemu wypłynie, nie ma to większego znaczenia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)