Zawsze przed świętami dostaję "małpiego rozumu", że nie ogarnę wszystkiego. Trochę mnie olśniło kiedy moje dziecko mi zwróciło uwagę 2 lata temu że nie przepada za świętami bo wszyscy są spięci i poddenerwowani podczas przygotowań. Fakt czasem atmosfera była napięta. Od tego czasu staram sie żeby to przede wszystkim atmosfera była dobra. Wspólne pieczenie kruchych ciasteczek ma być zabawą , którą dzieciaki zapamiętają na całe życie, a nie przykrym obowiązkiem. Staram się mocno, czasem nie wychodzi ale co roku powtarzam sobie że ma być miło i świątecznie a nie perfekcyjnie. Powolutku zaczęłam myśleć i wyciągać przepisy na makowczyk ( chyba w tym roku sięgnę do książki Lasuch literacki p. M. Musierowicz), jakiś delikatny piernik, bo takie bardzo korzenne " prawdziwe " pierniki chyba nie cieszą się popularnością w moim domu. A tym czasem aby nie wyjść z wprawy zrobiłam ciasto drożdzowe.
Przepis jest z jednego z blogów kulinarnych, ale oczywiście jak to ja zrobiony po mojemu. Tak już mam, zawsze mnie podkusi żeby coś zmienić ( nie zawsze pewnie na tym dobrze wychodzę ale tym razem ciasto było cudowne)
To przepis dla tych którzy nie lubią gdy ciasto za mocno czuć drożdzami, tego nie czuć , jest delikatne, mięciutkie, nie gumowate- jednym słowem pycha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz